Gdy ktoś rzuca hasło „twoja ulubiona potrawa” to nie muszę zastanawiać się dwa razy. To jasne jak słońce, że zawsze wskażę na naleśniki. Tym razem przyrządziłam naleśniki inspirowane naturą. A kojarzą mi się z nią świeże zioła, warzywa, owoce i grzyby. To wszystko z dodatkiem jednego z moich ulubionych serów stworzyło bogatą i spójną w smaku kompozycję. Zielone, szpinakowo-miętowe naleśniki wypełniłam rukolą i pleśniowym serem kozim. Podałam je z pieczarkami i pomidorkami podsmażonymi na cytrynowym maśle. Do tego szczypta (a może kilka) naturalnych przypraw, świeże truskawki, świeże zioła i można rozkoszować się przepysznym i kolorowym daniem. Na zdrowie!
naleśniki:
- dwie garści świeżego szpinaku (ok 100 g)
- 6-7 listków świeżej mięty
- 2 jajka
- 3/4 szklanki wody gazowanej
- 3/4 szklanki mleka 2%
- 1,5 szklanki mąki pszennej
- łyżeczka przyprawy Vegeta Natur do sałatek i dipów
- odrobina oleju do natłuszczenia patelni
nadzienie:
- 100 g rukoli
- 150 g sera pleśniowego koziego
dodatkowo:
- łyżka masła klarowanego
- łyżka soku z cytryny
- 250 g mini pieczarek
- 400 g pomidorków koktajlowych
- łyżka przyprawy Vegeta Natur do mozzarelli i pomidorów
- kilka truskawek
- łyżeczka czarnuszki
- świeża bazylia
- świeża mięta
Szpinak i miętę dokładnie myjemy.
Miksujemy go z woda i mlekiem.
Dodajemy jajka, przyprawę Vegeta Natur i mąkę i energicznie mieszamy trzepaczką aż powstanie gęsta, gładka masa.
Na lekko natłuszczonej patelni smażymy małe naleśniki (10 sztuk).
Na patelni rozpuszczamy masło klarowane, dodajemy sok z cytryny i od razu podsmażamy obrane pieczarki.
Gdy zmiękną, dodajemy pomidorki koktajlowe i przyprawę Vegeta Natur.
Chwilę podsmażamy, aż pieczarki się przyrumienią.
Naleśniki wypełniamy rukolą i dwoma plasterkami sera pleśniowego.
Podajemy z ciepłymi dodatkami oraz pokrojonymi truskawkami i listkami świeżej bazylli i mięty.
Posypujemy odrobiną czarnuszki.
Smacznego :)
6 komentarzy
Ależ piękny kolor naleśników! :) Też uwielbiam naleśniki, bo można je przygotować na tak wiele sposobów!
Nieskończone pole do popisu :) Chyba nigdy się nie znudzą. Dziękuję!
Tak kolorowo się tam zrobiło z tymi wszystkimi dodatkami, że człowiek może pomyśleć, że to lato lub wiosna do nas zawitały! Świetny pomysł na naleśniki (i sposób na przemycenie szpinaku) :))
Cieszę się, że danie się spodobało. Lubimy mieć wiosnę na talerzu :)
To jest wiosna na talerzu, czyli dokładnie to, czego potrzebujemy, gdy za oknem szara i chłodna zima. A zdjęcia jak zwykle u Ciebie takie, że mamy wrażenie, że styczeń naprawdę się kończy! :)
Dziękuję! Chciałabym, żeby to co na moim talerzu, miało jakieś przełożenie na to co za oknem ;)