piątek, 14 września 2018

Burger z głogu i soczewicy czyli kajzerka pomyślności

W poprzednim poście przygotowałem danie, które nie tyle, co gwarantuje Wam długowieczność, ale, w świetle naukowych badań powinno się do tego przyczynić. Dzisiaj dostaniecie przepis na danie, które według wierzeń ma przynieść szczęście, dostatek, a także chronić przed złem. Oczywiście nie jest to poparte żadnymi naukowymi badaniami, ale zważywszy, że całe wielkie kultury były i są budowane na mitach, to można wierzyć i w to. Tym bardziej, że co dla kogo jest mitem to już zależy od przysłowiowego punktu siedzenia, jak w dowcipie:

Rabin do księdza:
- w tej Waszej religii jakieś niestworzone rzeczy, np. że Jezus chodził po wodzie
- no przecież Wy też wierzycie, że jakiś rabin przepłynął wodę na chustce od nosa
- tak, ale to wszystko prawda!

Natomiast o ile ktoś nie wmawia nikomu, że jego jest lepsze, to ma prawo wierzyć sobie w co mu się tylko podoba.

Postanowiłem przygotować danie, które, według wielu ludów miałoby przynieść szczęście i dostatek. Dlaczego akurat danie? Bo zgodnie z wierzeniami obowiązującymi w wielu kulturach, spożycie czegoś nadaje nam trwałe cechy i moc tego co spożyliśmy. Między innymi tak funkcjonują kanibale, gdzie zjawisko to ma raczej charakter rytualny niż jest sposobem na zdobycie pożywienia. Chyba, że w wyniku dodatkowych wydarzeń np. braku pożywienia.
Składnikom, które użyłem do przygotowania tego dania przypisuje się magiczną moc. Jednym od bardzo dawna, innym od mniej dawna, bo stosunkowo niedawno dopiero do nas trafiły.

Składniki:

- czerwona soczewica - z racji swojego kształtu jest symbolem bogactwa, dlatego często jest jadana w nowy rok. Zdawać by się mogło, że powinna być to soczewica żółta, z racji podobieństwa do złotych monet, ale istniały też monety miedziane :) W kulturze bliskowschodniej gdzie najwyższą wartością jest bogactwo, wyjątkowo zdegradowana w przypowieści o Ezawie, który był tak głodny, że sprzedał za miskę nią wypełnioną swoje pierworództwo. Na podstawie tej biblijnej przypowieści powstało nawet powiedzenie dać dupy za talerz zupy, gdzie Ezaw stał się symbolem transakcji, polegającej na tym, że sprzedaje się coś bardzo wartościowego za coś bezwartościowego. Tymczasem jak pokazały scena otwarcia i scena zamknięcia w filmie Zbroja Boga 2 z Jackie Chanem w roli głównej, wszystko zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy. 
- głóg - właściwie od początku istnienia naszej kultury przypisuje mu się właściwości ochronne, gdzie w praktyce stanowił talizman ochronny przed czarami. Działo się to głównie za sprawą jego koloru czerwonego. Co prawda jadalne są tylko owoce, ale jako talizmany wykorzystywało się gałęzie.
- bułka - zboża, a nawet wszystkie ziarna, otoczone kultem ze względu na swoją rolę jako głównego pożywienia. Ze względu na swoją specyfikę, gdzie z jednego powstaje kilka, symbol dostatku, a sypanie nimi jest przedmiotem wielu rytuałów.
cebula - wszystkim pokarmom posiadającym właściwości oślepiające (sól, czosnek itp.) przypisywało się moc ochronną


Wykonanie:
Soczewicę wrzucamy do wrzącej wodu i gotujemy 5 minut. Odsączamy z wody i odstawiamy.
Głóg wrzucamy do garnka i zalewamy minimalną ilością wody, która ledwo go przykryje. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jakieś dwie minuty. Następnie przystępujemy do czenności, która jest bardzo pracochłonna. Z racji tego, że głóg ma spore pestki, przecieramy go przez sito. W wyniku tego powinna nam powstać gęsta pasta. Niektórzy robią z niej ketchup, ale ja postanowiłem użyć jej jako lepik do soczewicowych burgerów.
Łączymy pastę z soczewicą, formujemy płaskie okrągłe kotlety i pieczemy je w nagrzanym do 180 stopni Celsjusza piekarniku jakieś 15-20 minut.
Bułkę kroimy na pół, a następnie wkładamy burgera oraz pokrojoną w plasterki i podsmażoną cebulę.
Idealne żeby sobie zanieść do pracy, gdzie panuje zwyczaj zamawiania jedzenia :)

2 komentarze: