Omlet proteinowy - tylko 200 kcal! :)

4 czerwca 2018

Ostrovit w swojej ofercie posiada gotową mieszankę na proteinowe naleśniki czy też placki. Ja ten produkt postanowiłam wykorzystać do przygotowania omleta, którego podałam z sosem malinowym własnej roboty i sosem czekoladowym "zero kalorii". Całość dobrze się komponowała i smakowała. Zarówno mieszankę, jak i sos recenzuję w dalszej części wpisu, gdzie oczywiście znajdziesz także przepis na tego proteinowego omleta. 


Składniki:
Dodatki:

Przygotowanie:
  1. Mieszankę na naleśniki dokładnie wymieszaj z mlekiem i odstaw na 3 minuty. 
  2. Na patelni rozgrzej olej, wlej masę i smaż na małym ogniu ok. 3 minuty. Następnie przewróć na drugą stronę i smaż jeszcze chwilę. 
  3. Podawaj z ulubionymi dodatkami. 


NALEŚNIKI WYSOKOBIAŁKOWE odznaczają się prostym i dobrym składem, bazującym na płatkach owsianych i koncentracie białka serwatkowego. A pełny skład prezentuje się następująco → płatki owsiane, koncentrat białek serwatkowych WPC 80, białka mleka, białka jaj w proszku, substancja słodząca - sukraloza. Przygotowanie jest banalne, a finalny produkt (przygotowany wg instrukcji na opakowaniu) dostarcza 200 kcal i 29 g białka. Moim spostrzeżeniem i pewnie Wy też to zauważyliście to fakt, że omlet raczej nie urósł. Dlatego zalecam dodać od siebie trochę proszku do pieczenia i jajko (efekt zdecydowanie lepszy, sami sprawdźcie TUTAJ) Przez to omlet wyszedł nieco twardawy i suchy, bo zwyczajnie nie był puszysty i wyrośnięty, ale jak najbardziej ta kwestia jest możliwa do poprawy, czyli poprzez dodanie wcześniej wspomnianych przeze mnie składników. Ja pokazują Wam omleta, tak jak przygotowałam go wg instrukcji. I myślę, że nie ma to znaczenia, że nie zrobiłam naleśników, tudzież placków, tylko właśnie omleta. 

SOS ZERO KALORII CZEKOLADOWY - ten produkt wybrałam z czystej ciekawości. Mam świadomość z czego tego typu produkty się składają i przez co ten skład wpływa na ich wartość odżywczą. Dlatego też zwyczajnie po nie nie sięgam. Aczkolwiek od dawna chciałam po prostu spróbować jakiegoś typowego sosu o wdzięcznej nazwie "zero kalorii", aby zaspokoić swoją ciekawość. Skład to: woda, kakao odtłuszczone, błonnik roślinny, substancja zagęszczająca – guma ksantanowa, aromat, substancja konserwująca – benzoesan sodu, regulator kwasowości – kwas mlekowy, barwnik – karmel, substancja słodząca – sukraloza. Nie ma się co tu rozpisywać, po prostu skład jest jaki jest i zdecydowanie nie jest dobry. Wszystko po to, aby osiągnąć zerową wartość energetyczną i jako tako dobry smak. A smak jest faktycznie czekoladowy, mocno słodki, ale też i bardzo sztuczny. Dla mnie, osoby która stroni od takich produktów sztuczność jest dość mocno wyczuwalna i nie jest to coś pysznego, aczkolwiek nadal zjadliwego. Sam sos ma półgęstą konsystencję, przypominającą nieco rzadszy budyń. Podsumowując - spróbowałam, nie zachwyciłam się, dlatego też nie polecam. Ale kto wie może jeszcze kiedyś sięgnę po jakiś inny smak, tak z ciekawości 😜

3 komentarze