Burger z serem pleśniowym i konfiturą z czerwonej cebuli

Burgery nie kojarzą się już tylko z marnej jakości kotletem w przekrojonej bule. Dziś od burgerów oczekujemy czegoś więcej, bo większą uwagę zwracamy na to co jemy i cenimy sobie jakość. W ostatnich latach pojawiło się mnóstwo restauracji, food truck-ów serwujących bardzo dobre burgery, co niezmiernie mnie cieszy. Można pokusić się o stwierdzenie, że burgery wkroczyły na salony i nie będzie ono przesadzone. Równie dobre, jak nie lepsze burgery możemy przygotować sobie w domu. Domowy burger z dobrej jakości wołowiny, w własnoręcznie przygotowanej bułce z pełnoziarnistej mąki z orkiszu raczej nie zaliczyłabym do szeroko rozumianej kategorii fast foodów. I nie chodzi o to, że wymaga on sporo zachodu, ale raczej o to, że nijak ma się do śmieciowego jedzenia, z którym fast foody kojarzymy.

Idealny kotlet powinien zawierać w sobie 20-30% tłuszczu, bo to tłuszcz jest w mięsie głównym nośnikiem smaku, nawilżaczem i spoiwem. Dlatego nie przygotowujemy burgerów z czystej łaty wołowej czy polędwicy- to mięso idealnie nada się do innych potraw. Na burgery najlepsze będą mocno używane, dobrze ukrwione i lekko poprzerastane tłuszczem mięśnie (np antrykot, łopatka, rostbef, albo ich połączenie, czyli tzw blend).


Składniki:
150 g wołowiny (na jednego burgera)
sól
młotkowany pieprz
plaster sera z błękitną pleśnią
sałata roszponka
konfitura z czerwonej cebuli przepis
orkiszowa bułka pełnoziarnista przepis

Sos:
2 łyżki majonezu
1 łyżka musztardy francuskiej ziarnistej
1 łyżka ketchupu
Przygotowanie:
Wołowinę na burgery okrawamy z błon (tłuszcz zostaje), następnie kroimy je w grubą kostkę i chłodzimy (np w zamrażalce przez kilkanaście minut, dzięki temu nie zmiażdżymy włókien mięśniowych tylko je równo potniemy, a tłuszcz nie przytka nam maszynki). Mielimy na grubym sitko (4,5 mm), a następnie 1/3 mięsa na mniejszym sitku (3 mm). Zmielone mięso na burgery mieszamy krótko ręką (około minuty), do momentu, aż da się łatwo uformować kotlety, które nie rozpadną się i zachowają kształt. Długie wyrabianie mięsa spowoduje, że będzie ono sztywne, spoiste i twarde- idealne na kiełbasę, ale niekoniecznie na burgery.
Formując burgery robimy je zazwyczaj nieco większe od średnicy bułki, bo po usmażeniu nieco się skurczą. Po uformowaniu kotletów, przed samym smażeniem przyprawiamy solą i pieprzem. Burgery smażymy na bardzo, bardzo gorącej patelni (np grillowej) posmarowanej tłuszczem (olejem rzepakowym, smalcem lub łojem wołowym). Czas smażenia to około 2,5-3,5 minuty na stronę i zależy od stopnia wysmażenia mięsa jaki lubimy (medium, medium well-done). Warto obracać burgery w trakcie smażenia co 30 sekund, aby się równo wysmażyły.
Na ostatnie 30 sekund smażenia na kotletach układamy po plasterku sera z niebieską pleśnią. Wysmażone kotlety ściągamy na deskę i dajemy im 2-3 minuty odpocząć, żeby soki rozeszły się po mięsie.

Z majonezu, ketchupu i musztardy francuskiej przygotowujemy sos.
Przekrojone bułki układamy na rozgrzanej patelni (miękiszem do dołu) aby się nieco przyrumieniły.
Dolną część bułki smarujemy sosem, nakładamy sałatę, burgera z serem, konfiturę z czerwonej cebuli i przykrywamy drugą częścią bułki. Smacznego!





Komentarze

  1. Ja z serami pleśniowymi nie miałem za bardzo nic wspólnego nigdy... jakoś nie mogę się przekonać do spróbowania. Chyba czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze warto próbować nowych smaków i ich kombinacji. Miłych, nowych doświadczeń smakowych Ci życzę i pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Pysznie wygląda ten burger. Przypomniało mi się jak dawno nie jadłem domowego burgera :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamieniłem wółowine na Pulled Porka :D wyszło super :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo rany jak ja uwielbiam nietypowe zastosowanie sera w burgerach! Taki z halloumi albo z serem kozim to dosłownie mistrzostwo świata. Burger zupełnie na innym poziomie. Tu akurat mamy sporo klasyki, bo kotlet jest typowo wołowo, ale kiedyś jadłam burgera ze stekiem, z http://roadamerican.pl/steki/ - jaki to był sztos! Połączenie dwóch dań w jedno. Śmieje się że to danie bardzo "męskie", więc idealne żeby zabrać przyjaciółkę. Kobitki nie muszą jeść przecież fit burgerków. Twój przepis wykorzystam na jej domowy panieński, powinna być zachwycona. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty