wtorek, 27 lutego 2018

Patatas bravas

Kiedy tylko ludzie nauczyli się rozróżniać zjawiska atmosferyczne, zaczęli też dostrzegać potęgę w nich zawartą i wznosić je do poziomu sacrum. Następnie, zaczęto przyporządkowywać tym zjawiskom osobę odpowiedzialną za nie, do której można było się bezpośrednio zwrócić. Czasem trzeba było złożyć materialną ofiarę. Niektórzy, jak znani z filmów Indianie, tańczyli. Tradycja takich zachowań jest w człowieku zakorzeniona tak głęboko jak pociąg do tłustego jedzenia. Stąd i w XXI również można sobie wrzucić modlitwę o deszcz do porządku obrad sejmowych.
Co łączy te wszystkie metody? W przeciwieństwie do takiej, która polega na rozpylaniu związków srebra, nie ma dowodów na to, że one działają. W związku z tym, korzystając z wypracowanego przez ludzkość pluralizmu, mogę sobie również użyć własnej metody o równym stopniu skuteczności.
W tym celu użyłem potrawy z ciepłej Hiszpanii, podając ją w formie typowej dla sezonu letniego, kiedy odnotowuje się wzmożony popyt na węgiel drzewny. Sos też nie jest przypadkowy, gdyż do jego wytworzenia użyłem nasion, w których według wierzeń przechowywana jest energia słoneczna.
Myślicie, że pomoże ?

Składniki:
- ziemniaki
- pieczarki
- słonecznik
- chilli
- czosnek granulowany
- koncentrat pomidorowy


Wykonanie:
Zaczniemy od sosu. Wyłuskane nasiona słonecznika zalewamy wrzątkiem i zostawiamy na co najmniej godzinę. Odlewamy wodę i miksujemy, od czasu do czasu dolewając trochę wody, aby regulować gęstość sosu. Mieszamy z koncentratem i przyprawami wedle uznania.
Ziemniaki obieramy i kroimy w cząstki. Nabijamy je na patyki niczym dzierzba robala, najlepiej na przemian z pieczarkami, żeby nie było nudno, choć oryginalny przepis nie zakłada ani badyli, ani grzybów. Pozwoliłem sobie tu trochę na odrobinę finezji :)
Najlepiej jakby zostało to usmażone, ale jak upieczecie, tak jak ja, to też się nic nie stanie.
Podajemy z sosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz