Aromat sądeckiej śliwowicy i suszonej śliwki to bardzo małopolskie zapachy. Delikatna nuta cytryny to gratis, któremu też się trudno oprzeć. Razem tworzą przyjemną słodkość, która nie otumania, a sprawia, że chce się sięgnąć po jeszcze jeden kawalek, i jeszcze jeden…
Co potrzebne:
1/2 szklanki suszonych śliwek
drobno starta skórka z jednej cytryny
3 łyżki śliwowicy
3/4 szklanki migdałów
150 g gorzkiej czekolady
opcjonalnie – kilka kropel olejku cytrynowego
Jak:
- Śliwki moczę przez kilka godzin w śliwowicy z dodatkiem skórki startej z jednej, dobrze wyparzonej cytryny. Najlepiej zalać śliwki rano i zostawić w spokoju do wieczora.
- Migdały sparzam wrzątkiem przez 1-2 minuty, obieram ze skórki, dokładnie osuszam papierowym ręcznikiem i mielę na drobny „piasek”.
- Śliwki wkładam do blendera i miksuję razem ze skórką cytrynową i śliwowicą na gładką pastę. Dolewam kilka kropel olejku cytrynowego, dosypuję zmielone migdały i jeszcze chwilę miksuje, by wszystkie składniki dobrze się wymieszały.
- Czekoladę rozpuszczam w kąpieli wodnej i dolewam do masy migdałowo-śliwkowej. Mieszam łopatką. Całość wkładam do lodówki na 1-2 godziny, by masa stężała.
- Z masy formuję kulki wielkości śliwki węgierki.
- Trufle można obtoczyć w kakao lub cukrze pudrze. Ja na chwilę zanurzyłem je w roztopionej czekoladzie – najlepiej nadzieć na drewniany patyczek, zanurzyć i położyć na papierze.
- Gotowe włóżcie do lodówki. Po kilku godzinach będą doskonałe.
Życzę czekoladowego&śliwkowego!