Eger - miasto winem płynące

Każdy wyjazd na Węgry wnosi w moje życie coś nowego - są to zawsze jakieś smaki, wspomnienia, zapach winnic. I tak też było tym razem - nigdy jeszcze nie byłem z tak dużą ekipą gdziekolwiek, tym bardziej w Egerze (zgrała się fajna reprezentacja naszego narodu - łącznie 20 osób, które pozdrawiam :)

Ze wspomnieniami jest tak, że niektóre przykrywa wyimaginowany kurz. Aby do tego nie dopuścić, warto minimum raz do roku zadbać o zdorwie psychiczne i odwiedzić np. Węgry A dokładnie Eger - malownicze miasto położone 140 km na wschód od Budapesztu, znajdujące się niecałe 4 godziny od przejścia granicznego w Barwinku. Powodem, dla którego przybywa tam tysiące turystów (głównie Polacy i Słowacy oraz paru Węgrów), na pewno nie są ruiny zamku czy ogólnie pozostałości okresu tureckiego panowania. Wszyscy jadą na wino! Niejedna osoba pewnie słyszała o Byczej Krwi (Egri Bikaver). Sporo osób także utożsamia to miasto z deserowym winem Tokaj - choć miasto Tokaj znajduje się nieco dalej, to również wino o tej nazwie można kupić w Egerze. Niemniej jednak, warto to miejsce odwiedzić przede wszystkim dla bardzo dobrej kuchni oraz wyśmienitych, nieskomercjalizowanych win, które zdobywają rozmaite nagrody, wyróżnienia na europejskich konkursach...


Podróż standardowo zaczynamy od rozglądania się za miejscem, gdzie po 7-godzinnej podróży można napić się lokalnego wina i zjeść co nie co. Po drodze wiele miejsc kusi swoimi malutkimi wystawami, tematycznie bliskimi winu.

Wiadomo, kto nie ryzykuje, ten nie ma i nie wie czy miejsce, które wybrał jest naprawdę dobre. Pierwsza restauracja nie powaliła na kolana, przy okazji można było się trochę pośmiać z  tłumaczeń zawartych w karcie - Polak tyle się wtedy óczy, rze chej!


Bardzo popularna zupa z dzika z estragonem. Ta wersja jest na bazie pomidorów i papryki słodkiej. Wg mnie lepsza jest zabielana zupa, aczkolwiek mięso bardzo kruche i naprawdę smakowe. 


Propozycja placka po węgiersku, czyli to, co ma placek po węgiersku ale w naleśniku. Niczym nie podobny do polskiej odmiany, gdzie placek, to gąbką nasiąknięta tłuszczem.


Trochę taki misz-masz na pierwszy rzut oka. Ale smak o dziwo niezły - była to polęwdiczka wieprzowa z kiełbasą i białą fasolą w ostrym sosie paprykowym. Brakuje czegoś, co przełamałoby ten monotonny kolor no ale cóż.



Prawdziwą furorę zrobiły pierożki z płynnym, białym serem - rewelacja. Ciasto podobne do greckiego filo, aczkolwiek bardziej zwarte (pewnie dlatego, że pierożki te były smażone na głębokim oleju).

Czas na wieczorne wyjście do winnic czyli do Doliny Pięknej Panny. Standardowo rozpoczynam swą podróż od winnicy numer 2 - gdzie mimo dziwnego zapachu klimat jest genialny, a czas w tym miejscu dawno się zatrzymał.


Mając na uwadze to, że lampka wina w takim miejscu kosztuje 1,5-2 zł, to każdy drobniak się liczy...


W niektórych, lepiej zaopatrzonych miejscach, można kupić placuszki wyrabiane z ciasta podobnego do tego, z którego robi się langosz. Doskonała przekąska do wina.


Dla miłośników chlapania się w wodzie Eger ma do zaproponowania baseny, termy itd. - w samym centrum maista. Tam znajduje się mnóstwo budek, budeczek i innych barów z jedzeniem. Nie trudno spotkać ludzi objadających się właśnie langoszem, smarowanym olejem czosnkowym i posypywany serem, czasami polewany śmietaną.

Kolejne miejsce, które zdecydowanie polecam to restauracja przy Hotelu Senator w sercu starówki.


Genialne wino, z tego oczywiście rejonu, Demeter oraz kapitalne jedzenie - jak np. zupa chrzanowa z jabłkiem, czosnkowa z estragonem i poniższe:


Risotto z selerem i filetem ze szczupaka


Grillowane warzywa z balsamico
Spaghetti z tuńczykiem, pomidorami, oliwkami i peccorino - może nie węgierskie ale przyzwoite


Reasumując - jedzienie naprawdę dobre, a wino? Można tu kupić generalnie każdy rodzaj wina - od mocno wytrawnych czerwonych, po półsłodkie białe "muskotaj", orzeźwiające jak na pierwszym zdjęciu rose - czyli dla każdego coś dobrego! Ceny? Śmiesznie niskie - np. 30 zł danie główne w Resturacji Senator. Najdroższe ich wino? Butelka ok. 32 zł. W winnicach? Litra wina w plastikowej butelce od 4 zł! Po prostu tylko jeść i pić.

Sam Dionizos jest pewnie bardzo dumny z Węgrów! No to Ege Szege Dre!

1 komentarz :

Ela pisze...

Ale pyszności. Z chęcią bym każdej spróbowała!

Prześlij komentarz