Sola na szpinaku i pomarańczowym puree

Podobno ryba wpływa na wszystko. Wpływa także na mnie ale niestety zbyt rzadko - po prostu rzadko kupuję często rybę... Wybór świeżych ryb w sklepie nie jest tak interesujący jak w przypadku mięsa, a z kolei ilość glazury wokół zamrożonej ryby zniechęca jeszcze bardziej do jej kupna. No cóż, jednak chęć zjedzenia czegoś innego niż drobiu czy wieprzowiny roztapia nawet najgrubszą glazurę... Dlatego spośród wszędobylskiej pangi i półproduktów w postaci paluszków rybnych można wybierać coś jeszcze - np. solea solea zwana po prostu podeszwicą tudzież po prostu solą.

Bez jakiegoś wymyślnego przygotowania. Proste składniki. Połączenie niewymyślnych smaków i zestawienie kolorów tak jakby pseudo-zima już miała minąć zanim się zaczęła na dobre...

Podstawa czyli puree zrobiona ze zmiksowanego korzenia pietruszki i marchewki (razem ugotowane). Doprawione solą, pieprzem i górną częścią korzenia czyli natką. Podczas gotowania produkty te dość mocno chłoną wodę dlatego aby puree "nie rozjechało się" można po zmiksowaniu rondelek postawić na ogniu, mieszać kilka minut aż nadmiar wody odparuje. 
Szpinak - szukajcie a znajdziecie - świeży, całe liście. Całe opakowanie wrzucam do dużej miski z wodą, porządnie mieszam całość i odstawiam na kilka minut aby piasek i inne niekoniecznie interesujące nas badziewia opadły na dno naczynia. Jeśli nie mamy pewności, że liście szpinaku są oczyszczone, należy ponowić operację. Ja preferuję kilkuminutowe obsmażenie szpinaku na maśle z odrobiną soli i pieprzu. Uwielbiam takie delikatne całe liście szpinaku i masło...

na marginesie
jak słyszę w swojej głowie słowo "masło" to od razu mam przed moimi skośnymi oczami urywek filmu Julie & Julia, kiedy to, tytułowej o dziwo, Julie Child kelner we francuskiej restauracji podaje jakąś rybę smażoną na dużej ilości masła. Meryl Streep nachyla się nad potrawą, wącha ją i z maślanymi oczami spogląda na swego męża i delikatnie ale w pełni zachwytu i uniesienia rzecze: hmmmmmm, butter... Podzielam ten zachwyt nad masłem, o tak!

Z kolei rybę po rozmrożeniu dokładnie osuszam ręcznikiem papierowym i smażę po kilka minut z obu stron właśnie na maśle z kilkoma kroplami oliwy. Nic poza tradycyjnym zestawem - szczypta soli i pieprzu na pleckach i brzuszku ryby. 

Co wyszło? Dość interesujący korzenno-pietruszkowy smak marchewki i specyficzny posmak szpinaku oraz prosty nadzwyczaj smak ryby smażonej na maśle. Bez kombinowania.

Chyba ryba wpłynęła na to aby nie kombinować zbytnio..., a to świnia!
  

2 komentarze :

Anonimowy pisze...

Smaczne, niedrogie ryby i niemrożone na kamień można dostac w Biedronce - często jest pstrąg, łosoś a przed świętami pojawił się karp. Cena za dwa średnie pstrągi to około 10-12 zł.
W innych sklepach już ceny są trochę większe, ale w typowych sklepach rybnych można kupic ryby w podobnych cenach jak mięso.

Dawid Furmanek pisze...

Ach, ta Biedronka :)
Dzięki za wskazówki przydatne w poszukiwaniu kiedyś pływających produktów białkowych :)

Prześlij komentarz