Połowy dorsza na Bałtyku - czyli jak to robi amatorka

Jak złowić dorsza na kutrze?
27 lipca 2012 r. Godzina 4:50, pobudka. Szybkie ogarnięcie i wyjazd z Pruszcza Gdańskiego do Gdańska. Ciśnienie jest, bo droga średnio znajoma, kręta, a punkt 6:00 wypływamy. Zdążyliśmy. Na kutrze z 8 chłopa no i oczywiście szyper - czyli szef całej imprezy. Patrzą na nas trochę dziwnie. Nie zdziwiłbym się jakby myśleli następująco: co to za leszcze na pokładzie? on, jak on, ale ona? Baba na pokładzie kutra, na ryby, na morzu? No nic, jest jak jest, wypożyczamy wędki, bo jak typowy turysta może mieć akurat ze sobą porządne kije na ryby?! Wypływamy. Trochę chłodno z rana na kutrze ale ciuchy robią swoje, gorąca herbata w termosie także pomaga. Nagle kuter zwalnia. Wytraca całkowicie prędkość. Słychać gwizdek sędziowski i...

...i dupa! Nie wiemy o co chodzi. Rozglądamy się. Odrobina paniki i duża dawka wstydu - co mamy do cholery robić?! Zanim chwyciliśmy za wędki wszyscy już odstawiali swoje wędziska w specjalnie przygotowane otwory przy poręczach. OK, może czegoś nie ogarniamy ale ogarniemy... z czasem. I znów - gwizdek! Zrywamy się, próbujemy cokolwiek zrobić z wędkami, podpatrując innych wędkarzy. I co? Znowu dupa. Jak zaczęliśmy drugie podejście szyper poinformował, że właściwie nie ma sensu wędkować już, płyniemy dalej...

Połowy dorsza na Bałtyku - czyli jak to robi amatorka

Techniko, ratuj!


To była moja pierwsza próba poradzenia sobie z problemem. Na pomoc ruszył smartny fon. Mimo iż oddalaliśmy się od lądu, zasięg, i co najważniejsze, dostęp do Internetu wciąż miałem. Zacząłem czytać gdzie lubią pływać dorsze, tzn. na jakiej głębokości, jak je łowić z kutra po prostu. Po krótkiej lekturze czekałem  już z niecierpliwością na sygnał gwizdka, myśląc że ogarnąłem temat. W końcu! Stosujemy opisana technikę raz, dwa, trzy... brak sił w rękach... i co? I dupa!

Połowy dorsza na Bałtyku

Człowieku, zlituj się nad amatorami!


Po kilku postojach na Bałtyku i wielokrotnych próbach wyłowienia czegokolwiek było nam smutno. Bo inni mają już sporo ryb, co chwilę wyciągają jedną po drugiej, a my co? Właśnie. Wnet jeden z uczestników wyprawy zdradził mały sekret i w kilku zdaniach opisał technikę.

Jak w teorii złowić dorsza z kutra?


Zanim kuter całkiem się zatrzyma, już trzymasz wędkę. Na gwizdek zwalniasz kabłąk, opuszczasz na samo dno pilker (metalowa imitacja rybki z haczykiem), czekasz chwilkę, blokujesz kabłąk, potem delikatnymi, płynnymi ruchami podciągasz wędkę na 1-2 m, opuszczasz, podciągasz, opuszczasz - i tak w kółko. Nie szarp, spokojnie. I co? Już nie dupa! Ryby zaczęły brać! A jak jeszcze trafiliśmy na konkretna ławicę to szło co wyciągać! Nie było się co szczycić okazami o długości 70 cm ale takie trzydziechy były, były. 

Dodam tylko, że łapiąc w ten sposób, bardzo często wyciągamy ryby złapane za brzuch, skrzela, ogon, tudzież inne partie nienazwane mordką. Dodatkowo tuż nad pilkerem umiejscowione są małe imitacje ośmiorniczek z haczykami, dzięki czemu zwiększamy szanse na złowienie ryb, nawet kilku na raz (można też złowić przypadkowo flądry :)

Połowy dorsza na Bałtyku - pilker


Jak wypłynąć?


Normalnie, kutrem :) Trzeba wyguglować - firm, firemek jest sporo na pomorzu, które realizują takie wyprawy dla turystów. Jak już wypłyniecie na morze, zobaczycie, że takich kutrów jest sporo, często gęsto łowiących kilkadziesiąt metrów od siebie. Oczywiście należy przygotować gotówkę - ok. 150 zł (ok. 30 zł to wypożyczenie wędki z osprzętem). Najlepszym okresem podobno na połowy dorsza z kutra jest jesień ale i latem wyciąga się ciekawe okazy. Należy mieć świadomość, że będzie się około 10 godzin na morzu, więc piciu i amu mile widziane. Na uwadze należy mieć też fakt, że na kutrze jest kibelek takiej wielkości, że ledwo na stojąco można zamknąć drzwiczki za sobą. Dodatkowo latem należy zabrać okulary przeciwsłoneczne, nakrycie głowy i filtry do opalania, nóż do filetowania (opcjonalnie), porządną reklamówkę z biedry albo pojemnik z lodem na złowione ryby...

Połowy dorsza na Bałtyku - kuter rybacki


Dorsz bałtycki zlowiony na pilker - Połowy dorsza na Bałtyku

Minus wśród plusów


Wypływając rano na morze było dość chłodno, jednak w lipcu słońce na morzu dało o sobie znać! Mnie było po południu masakrycznie gorąco, a jak miały się czuć ryby poza wodą?! 

Wyciągnięte ryby wędrują do pojemników z wodą, którą trzeba jak najczęściej zmieniać aby była chłodna. Najlepiej w wolnej chwili wypatroszyć rybę, włożyć dopiero do wody. Dzięki temu pozostanie  dłużej "w formie". Co nie zmienia faktu, że ryby te, będąc martwe w ciepłej wodzie ok. 9 godzin, staną się i tak kruche oraz że mogą się po prostu rozpadać później. Coś za coś.

Dorsz bałtycki

Patroszenie dorsza na kutrze


Co z rybami?


Ile złowisz ryb, tyle zabierasz do domu. Więc jak już zdecydujemy się na nie wypuszczanie ryb do morza, zjedzmy je! Np. na grillu. Do wypatroszonych ryb wkładamy trochę masła, świeżych ziół (tymianek, rozmaryn, pietruszka lub koperek), całość obsypujemy solą i pieprzem i wio na ruszt na kilku minut. Im prościej tym lepiej.Ja popełniłem jeden błąd. Ryby zawinąłem całkowicie w folię aluminiową, zapominając o tym, że mają w sobie bardzo dużo wody. Wydaje mi się, że lepszy efekt byłby na samym grillu. Co nie zmienia rzeczy, że rybki wyszły delikatne, po prostu smakowite :) 

Dorsz złowiony na pilker

Dorsz złowiony na pilker



Frajda jakiej mało


Perspektywa 10 godzin patrzenia się w morze nie jest fascynująca ale wyciąganie choćby jednej walecznej ryby z głębokości 30 metrów już tak. Po prostu zabawa na całego! Wyobraźcie sobie dziecko, które wpatruje się w witrynę sklepową ze słodyczami... Wyobraźcie sobie, że w tym czasie zaśliniło już swoje buty i pół chodnika. Wyobraźcie sobie jaka jest ekscytacja gdy dostanie cokolwiek z tej witryny! Tak mniej więcej jest na połowach dorsza na kutrze. I bez względu ile masz lat, czy jesteś nią czy nim, spływaj na dorsza :)

Morze Bałtyckie


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz