Miałem zamiar ugotować jarzynową. Na zamiarze się skończyło, bo szybki przegląd lodówki unaocznił skandaliczny brak warzyw. Po zupie pozostał pomysł, ale narodziła się idea nowa, której zwieńczeniem jest pietruszkowo-marchewkowe ciasto. Taki mix, bo ani marchewki za dużo nie znalazłem, ani pietruszki. Ale skoro można upiec ciasto marchewkowe, i pietruszkowe też można, to dlaczego tego nie połączyć w jedno. Z dodatkiem świeżo startego imbiru, czekolady i orzechów – smakowe szaleństwo. Dla sceptyków – pietruszki nie wyczuwa się drastycznie w cieście, nadaje jedynie ciekawy, delikatny posmak, a ciasto jest genialnie wilgotne…
Potrzebne:
2 szklanki mąki (niepełne, ja użyłem pszennej i żytniej)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2/3 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka kakao (ja użyłem karobu)
1/4 łyżeczki soli
4 jaja
3/4 szklanki oleju
400 g startej marchewki i pietruszki (użyłem mniej więcej po połowie)
świeży starty imbir – kawałek ok. 4 cm
garść orzechów
pół tabliczki gorzkiej czekolady
Jak:
Pietruszkę, marchewkę obieram, myję i ścieram na tarce o grubych oczkach. Obrany imbir ścieram na tarce o drobniutkich oczkach.
W misce mieszam ze sobą wszystkie suche składniki (oprócz cukru) – mąkę, sól, sodę, proszek do pieczenia, cynamon, kakao (karob).
W drugiej misce miksuję jaja i cukier na jedwabistą, gładką masę. Gdy ma już jasnożółty, pastelowy odcień dodaję olej i dalej miksuję, by wszystkie składniki dokładnie się połączyły w emulsję.
Teraz dodaję suche składniki (partiami) i cały czas mieszam (teraz już ręcznie, za pomocą łopatki). Powinna powstać gładka, gęsta masa.
Dodaję warzywa i imbir. Jeszcze raz dokładnie mieszam.
Masę przekładam do tortownicy lub silikonowej formy (ja używam silikonowych) wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą.
Piekę 40 minut (lub do suchego patyczka) w temperaturze 170 stopni.
Na wystudzone ciasto wylewam rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladę. Dodaję kawałki orzechów.