Włoskie, nagie piersi i wybory w Wielkiej Brytanii

test

Media we Włoszech wcale nie żyją wyborami w Wielkiej Brytanii. Cóż z tego, że zwyciężyli w nich konserwatyści, wszak byli u władzy przez ostatnie lata. Zresztą nawet Szkocka Partia Narodowa świętująca niespodziewany tryumf (przez „y” chociaż współcześnie mało tryumfalny triumf jest lansowany) nie przykuwa szczególnego zainteresowania Włochów.

Właściwie nic się nie zmieni. W Polsce trwa natomiast debata, co z Polakami na Wyspach i co z Wyspami w Unii. Ano nic. Być może odbędzie się referendum, być może zaostrzy retoryka, ale w konsekwencji nie stanie się nic.

Włochów interesuje Farage jako demagog i awanturnik, którego poglądy nie są w żadnej mierze istotne. Wiadomo, że „czegoś chce od Unii”, ale „czego” przestaje być ważne w starciu z rolą celebryty. Otóż bycie celebrytą wyzbywa potrzebę posiadania poglądów. Człowiek, który stał się znany, funkcjonuje we włoskich mediach (i nie tylko włoskich) jak lew w klatce ogrodu zoologicznego. W tym przypadku ogrodem zoologicznym jest telewizor, internet czy gazeta, klatką poświęcona uwaga, a zwiedzającym każdy odbiorca.

Zresztą jaki jest lew każdy widzi, ale przy najmniej chce się patrzeć. A wiedzieć co lew myśli, nikomu nie jest potrzebne. Ważne, żeby dziki zwierz od czasu do czasu ryknął, wtedy znów można przykuć uwagę turystów. Dlatego tak wielka szkoda by była, gdyby lew padł, a Farage wypadł z polityki.

Szkoci też byli interesujący dopóki chcieli walczyć o niepodległość i na fali był Braveheart z Melem Gibsonem. Tematy Irlandzkie mogły przyciągać Włocha ze względu na IRĘ i jej romantyczny (?) zryw. Bez swoich twarzy, skandali i zamachów obie kwestie przepadły w medialnym niebycie.

Od wielkiej polityki Włosi wolą wielkie piersi roznegliżowanych gwiazdeczek albo sprośne dowcipy premiera Berlusconiego. Być może w Polsce poświęcamy im zbyt mało uwagi? Byłoby to na pewno przyjemniejsze od przejmowania się problemami, na które nie mamy żadnego wpływu.

Dodaj komentarz