JOGA&AJURWEDA,  Powrót do korzeni

5 żywiołów


Na wstępie dziękuję Wam za to, że ze mną jesteście, za cierpliwość. Potrzebowałam trochę czasu na przeorganizowanie swojego życia, zastanowienia się w jakim kierunku pójść i jak to wszystko nareszcie połączyć w całość. Wszystko, mam na myśli to czym się zajmuję faktycznie, to czym się interesuję i w jakim kierunku rozwijam, a jest to joga w pełnym tego słowa znaczeniu.

Przez ostatnie dwa lata bardzo dużo czasu poświęciłam na poszerzanie wiedzy z szeroko pojętej ezoteryki, co od zawsze było moją pasją i od zawsze mnie ciągnęło. Uczestniczyłam w wielu warsztatach, różnej maści festiwalach, aż doszłam to punktu wyjścia, zatoczyłam koło. Dałam sobie spokój.

Pamiętam ten moment, kiedy zaczęły mi się układać wszystkie „klocki”. Gdzieś przeczytałam słowa: Poziom Twojego samorozwoju zależy od tego czy nareszcie dałaś sobie spokój. Te słowa do mnie trafiły, szukałam, doświadczałam, szukałam dalej, ciągle miałam wrażenie, że za mało, wszystkiego za mało, aż dałam sobie spokój.  Odpuściłam. Sobie.

Spotkałam się kiedyś z opinią na swój temat, że jak na nauczycielkę jogi jestem mało uduchowiona. Było to podczas warsztatów jogowych jakie prowadziłam, a te słowa padły po tym, jak powiedziałam, że medytacja medytacją, manifestacje manifestacjami, ale jak nie ruszy się „dupy” to nic się samo nie zrobi. Słowo specyficzna chyba najlepiej mnie opisuje, nie należę do nauczycielek które pitolą o kwiatkach i pszczółkach słodko pierdzącym głosikiem. Mówię to co myślę, a jak byłoby to za mocne, to przemilczę (przyznaję się-rzadko, ale pracuję na tym). W każdym razie w budziłam wtedy wielką konsternację, bo jak to, ćwiczenie asan nie naprawi wszystkiego? No nie i wcale nikt tego nigdy nie twierdził. Żeby było bardziej dramatycznie to największą kosę w plecy dostałam właśnie od bardzo uduchowionych osób, które szerzyły teorie na temat miłości, przyjaźni itp. Zabrało praktyki. Cóż, kosy wyjęłam, rany posypałam solą, która działa ochronnie, zabrałam miotłę i poleciałam w swoim kierunku 😉

Wszystko zaczyna się od myśli, czyli energii. Myśl sama w sobie w sposób fizyczny nie istnieje, jest tylko naszą wewnętrzną projekcją. Żeby nasze manifestacje zadziałały dajmy na to chcesz trafić 6 w lotto, to musisz fizycznie ruszyć dupsko i chociażby wytypować liczby i kupić zakład. Samo się nie zrobi. Na tym to polega. Praktykując jogę, medytując, manifestując itd. jesteś w bańce, ale kiedyś trzeba wyjść poza nią i właśnie ta praktyka daje Ci narzędzia abyś mógł życie ogarniać, rzeczywistość, a nie iluzję. 

Na FB wspomniałam Wam o mojej depresji, złożyło się na nią wiele czynników, w tej chwili jestem na prostej, ale już wiem, że za bardzo zapadając się w iluzji, we własnych myślach, a nie działaniu to to wróci, a sporadycznie wraca. Żebyście mnie dobrze zrozumieli, mówię tylko i wyłącznie o własnych doświadczeniach, o własnej drodze jaką przeszłam i własnych wnioskach do jakich doszłam, o tym co  mi pomogło i pomaga, nie jestem żadną specjalistką. Może przez pryzmat doświadczeń, przez to czym się zajmuję i interesuję w jakiś sposób przeprowadziłam autoterapię, może… W każdym razie wróciłam do punktu 0, przypomniałam sobie co sprawia mi radość i wielokrotnie zmuszając się działam, tyle że częściej słucham siebie. Jak czuje, że musze odpocząć to odpoczywam, jak czuję, że powinnam odpuścić odpuszczam. Wróciłam dosłownie do korzeni, do natury, do swojej natury i przez ten pryzmat postrzegam wszystko. Przez pryzmat 5 żywiołów, a składa się z nich dosłownie wszystko.

Do brzegu Magda.

Joga, która proszę nie utożsamiać z samą praktyką asan, która jest tylko fizycznym aspektem jogi, a dokładnie jej 1/8 jest systemem łączącym ciało i umysł, tak abyśmy tworzyli całość.  Nasze ciało składa się z 4 żywiołów: wody, ziemi, powierza i ognia oraz ducha, którego można rozumieć jako Boga, eter, siłę wyższą itp. Te 5 elementów przejawia się wszędzie, począwszy od nas samych do całej otaczającej nasz rzeczywistości. Każda roślina, stworzenie a nawet każdy stworzony/wyprodukowany przez nas przedmiot je zawiera. Rozumiejąc naturę żywiołów możemy w pełni czerpać z życia. Tym się właśnie zajmuję, można nazwać to dowolnie jeżeli chce się szufladki: magia naturalna, magia żywiołów, joga, ajurweda, szamanizm, fizyka kwantowa,, numeroligia, runy, tarot itd. te wszystkie drogi łączy jedno, życie w zgodzie z naturą. Dla porządku rzeczy i aby nie wprowadzać chaosu mój blog i ogólnie moja działalność będzie się opierała właśnie o te 5 elementów. Od Was moim drodzy czytelnicy będzie zależało, na ile mam się rozwinąć w temacie. A pro po magii, na które to słowo większość reaguje uśmieszkiem, mając przed oczami Babę Jagę z kurzajką na nosie mieszającą mikstury z kurzył łapek i pajęczych nóżek, Magię postrzegam jako metodę nauki, cel religii. Magia polega na stosowaniu szczególnego rodzaju energii. Aby rozłupać kamień za pomocą młotka, trzeba wielokrotnie unieść i opuścić młotek z odpowiednią mocą. Innymi słowy: trzeba ukierunkować i zużyć energię, bo to właśnie on niszczy kamień a nie sam młotek. Owa energia pochodzi z ludzkiego ramienia i dłoni. Tym dokładnie jest magia, ale jej źródłem jest nasz umysł. Co sobie wymyślisz, to możesz mieć, zależy tylko jak ukierunkujesz energię. Ten post zaczął się o myśli tylko i wyłącznie w mojej głowie, czyli od czegoś co fizycznie nie istnieje, aby powstał, musiałam ukierunkować energię i ją zużyć, aby powstał. Pisałam szkice, zbierałam materiały, musiałam odpalić komputer, napisać, opublikować itd., czyli zmaterializowałam energię. Wiem jak to może brzmieć, ale wróć jeszcze raz do historii z kamieniem i młotkiem, i jeszcze raz i jeszcze raz, to jest naprawdę proste…

Wszystko, co znajduje się we wszechświecie jest stworzone z pięciu wielkich żywiołów- ziemi, przestrzeni (eteru), wody, ognia i wiatru. Nie znaczy to, że otaczają nas przedmioty dosłownie składające się z ognia bądź wody. Mówiąc dokładniej, dany element naszego świata przyjmuje tylko cechy właściwe każdemu z pięciu podstawowych składników.

Powietrze

To chłód, suchość, delikatność, ostrość także lekkość i subtelność. To forma materii, która  jest dynamiczna i mobilna. Elementy wszechświata, które określimy jako suche, powiewne, zbudowane będą z powietrza.

Woda to ciekłość, miękkość, kleistość, powolność i oleistość. Woda to substancja niestabilna, która symbolizuje zmiany, jest niezbędna wszystkim żywym organizmom do przetrwania. Z wody będzie wszystko to, co… wodniste.

Ziemia to ciężkość, twardość, solidność, jasność i powolność. Manifestuje stabilność. Dlatego z niej zbudowane są przedmioty trwale i ciężkie.

Ogień Gorąco, ostrość, suchość, subtelność, lekkość i przejrzystość to cechy, które przypisuje się do kolejnego elementu, ognia. Posiada on zdolność przetwarzania substancji. Z ognia powstało wszystko to, co ostre i łatwopalne.

Eter Według starożytnych wierzeń eter ten powstał jako pierwszy. W wyniku jego ruchów pojawiło się powietrze, a tarcie doprowadziło do narodzenia się żywiołu ognia, który spowodował topnienie i skraplanie, co było oczywistym źródłem wody. Wszystko to, co roztopił ogień stężało i powstała ziemia- ostatni wielki budulec, który dal początek florze i faunie.  

Teoria pięciu elementów odnosi się także do naturalnych cyklów, np. do pór roku. Każda pora dzięki swoim cechom charakterystycznym, symbolizuje któryś z pięciu żywiołów.  Zima jest deszczowa i zimna, odpowiada zatem wodzie i ziemi. Wiosna ze względu na ocieplenie i budzenie się natury do życia- reprezentuje ogień i wodę, lato to również ogień, ale i powietrze, ponieważ jest gorące i suche. Jesień to wytwór przestrzeni i wiatru- dlatego jest chłodna i wietrzna. Dla jasności, ja przyjmuję system wywodzący się z rodzimowierstwa słowiańskiego i tak zima to ziemia, wiosna- ogień, lato- woda, jesień- powietrze. Organizm ludzki także zbudowany jest z pięciu podstawowych wielkich budulców, a każdy z nich wiąże się z konkretnym zmysłem. Natomiast poszczególne części ciała są przejawami danych żywiołów. Ziemia to kości, zęby, tkanki, komórki, włosy, paznokcie, a reprezentujący ją zmysł to węch. Woda objawia się w smaku, a w organizmie to wszystko to, co jest niestabilne- soki trawienne, gruczoły ślinowe, krew, cytoplazma, błony śluzowe. Ogień to wszelkie transformacje zachodzące w organizmie- proces metabolizmu,  trawienie, procesy myślowe. Zmysłem ognia jest wzrok. Powietrze natomiast to wszelki ruch- ruchy perystaltyczne, sygnały nerwowe, ruchy mięśni. Ten budulec manifestuje się poprzez dotyk. Puste przestrzenie w naszym wnętrzu to eter objawiający się  słuchem.

Podsumowując od teraz będzie tu magicznie 😉 A teraz zabieram się do gotowania!

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *