Kiedyś będąc dzieckiem nie znosiłam szpinaku. Do tej pory przypominam sobie skrawki sytuacji, kiedy mama karmiła mnie na siłę szpinakiem, bo przecież jest taki zdrowy. Myślę że w dużej mierze uraz do szpinaku był związany z tym że musiałam go jeść pod przymusem. Zielona, nieapetycznie prezentująca się papka pozostała moją zmorą na długie lata. Kiedyś miałam okazję spróbować makaronu ze szpinakiem w zupełnie innych okolicznościach, miałam wtedy około 25 lat. Miałam duże opory, ale udało się pokonać barierę i przełamać się. Wtedy szpinak mi zasmakował i tak zaczęłam nawet sama przyrządzać go od czasu do czasu. Teraz mogę śmiało stwierdzić że lubię szpinak, pod warunkiem że jest smacznie doprawiony i odpowiednio przygotowany. Obiecałam też sobie że swojej córce nigdy nie będę wpychać niczego siłą, będę jej proponować wiele razy, natomiast nie będę Jej zmuszać. Widzę że zmuszanie dziecka do czegoś prowadzi najczęściej odwrotny skutek.