Jak samemu nauczyć się fotografii kulinarnej?

To będzie podróż w przeszłość. Cofnij się ze mną do samych początków bloga, a pokażę Ci na własnym przykładzie, jak można samemu nauczyć się fotografii kulinarnej. Do niedawna uważałam pierwsze posty za bardzo wstydliwe. Cieszyłam się, że znikły w czeluściach bloga, gdzie oko czytelnika ich nie dostrzeże. Chciałam nawet usunąć, jednak teraz uważam je za idealny przykład, by pokazać sobie i przede wszystkim Tobie, jakie zmiany nastąpiły od tego czasu. I jak stolik z Ikei pomógł mi rozkręcić się jako fotograf.

 

Fotografia kulinarna – moje początki

 

Z wypiekami na twarzy i trzęsącymi się rękami opublikowałam jako pierwszy kulinarny post czekoladowe muffinki. Zamysł był taki, że chciałam się nauczyć pieczenia, a przy okazji podzielić przepisem. W tamtym okresie dysponowałam tradycyjnym białym stolikiem z Ikei i małym balkonem. W lutowy mróz targałam ten stolik na zewnątrz i wydawało mi się, że jestem przygotowana do zdjęć. Postawiłam gotowe muffinki na białym talerzu i obcykałam z przodu z kilka razy. Z niecierpliwością usiadłam do napisania postu i w sumie w kilka minut byłam gotowa do publikacji. Nie przyszło mi do głowy, że:

  • nagryziona muffinka może nieapetycznie wyglądać
  • przypalona muffinka tym bardziej
  • ziarno na zdjęciu, mocny kontrast i cienie nie wpływają zbyt dobrze na jego odbiór

jak samemu nauczyc sie fotografii kulinarnej

Pierwsze kulinarne zdjęcia

Nie znając blogów kulinarnych (czytałam w sumie jeden), bez konta na Pinterest czy Instagramie, ciężko było mi poszukać inspiracji. Nawet nie pomyślałam, by zrobić taki research przed publikacją. Szłam na żywioł, byle szybko, bez zbędnego wstępu. Czekoladowe muffinki! Pstryk! Pstryk! Tutaj znajdziecie przepis! Pach! – Proste, prawda?

Ale, idźmy dalej, bo teraz będzie najlepsze, obiecuję. Wymarzone sobotnie śniadanie to góra naleśników z ulubioną kawą podane do łóżka. Zrobiłam więc pierwsze amerykańskie pancakes. Monstrualne placki rzuciłam śmiało na talerz, oblałam obficie miodem. No i dorzuciłam obok uwaloną łyżkę. Skorzystałem z tego samego stolika i balkonu. Nie przyszło mi do głowy, że:

  • taki „artystyczny” bałagan nie wygląda za dobrze
  • zdjęcie łyżki z miodem nie mówi o przepisie na naleśniki
  • robienie zdjęć klejącymi palcami upaćka Ci cały aparat

Przyszedł czas na zupę. Wybór padł, jak dobrze pamiętam to z książki Pascala, na zupę z kurczakiem i kukurydzą. Z listą zakupową pobiegłam do sklepu, bo chciałam jak najszybciej ugotować i pokazać ją. Przed skorzystaniem ze stolika na balkonie, chciałam sprawdzić, jakby wyglądały zdjęcia w środku mieszkania. W sumie efekt nie był aż taki zły, ale oczywiście wróciłam na balkon. Poza standardowym kadrem miseczki z zawartością wyciągnęłam cały gar. Do dzisiaj pamiętam to uczucie mega zadowolenia, że wpadłam na pomysł… sfotografowania gara. Nie przyszło mi do głowy, że:

  • brudny gar nie pokaże zupy w środku
  • sam gar (szczególnie taki, jak poniżej) nie powinien znaleźć się na fotografii
  • wszechobecna białość nie wzbudza apetytu
  • nie sprzedaję garnków, tylko robię bloga kulinarnego…
jak samemu nauczyc sie fotografii kulinranej

Z samozadowolenia wyrwał mnie konstruktywny komentarz od mojego Alka: dlaczego na zdjęciu jest brudny garnek? Doszło do mnie, że faktycznie jest brudny! Ta moja niecierpliwość, byle szybko dodać kolejny post sprawiła, że nie dostrzegałam tak oczywistych rzeczy. Zatrzymałam się w tym momencie i zaczęłam szukać blogów, dzięki którym zrozumiałam jak powinno się fotografować jedzenie (patrz: 10 moich ulubionych blogów, które śledzę od praktycznie samego początku)

Pierwsze lekcje fotografii kulinarnej

Zaczęłam baczniej przyglądać się zdjęciom potraw i zwracać uwagę jak zbudowany jest kadr, na światło i jakie dodatki zostały użyte do stylizacji. Później przyszła pora na sprawy techniczne, od których bardzo długo uciekałam.

  • Magią swoich zdjęć zachwyciła mnie między innymi Kinga z Green Morning.
  • O temacie stylizacji  potraw zaczytywałam się u Małgosi z Modern Taste.
  • Ciężko było mi usiąść spokojnie i zająć się „poznawaniem mojego aparat”, ale Natalia z Jest Rudo, tak przyjemnie pisze, że w ciągu kilku dni przeczytałam wszystkie posty na temat ustawień aparatu, jak zrobić rozmazane tło czy podstawowych lekcji z Photoshopa. Dosłownie poprowadziła mnie za rękę.

Stylizacje, dodatki, miejsca

Wspomniany stolik z Ikei pozwolił mi na tworzenie pierwszych stylizacji. Pozbyłam się krystalicznej, bijącej po oczach bieli. Zaczęłam korzystać z dodatków, którymi najpierw były kuchenne ściereczki. Wymieniłam wielkie talerze na mniejsze. Ciągle korzystałam ze sztućców, ale zaczęły pojawiać się w tle, zamiast na pierwszym planie. W późniejszym czasie odkryłam, że:

  • deska do prasowania była idealna jako mobilny stół
  • deski od starego łóżka świetnie służyły mi za imitację drewnianego blatu
  • kartki do tworzenia scrapbookingu sprawdzają się idealnie jako tło do zdjęć
  • stary album ze zdjęciami Babci również
  • blaszki i pudełka pięknie wyglądają na zdjęciach
  • wełniane swetry i szaliki też mogą dopełnić stylizację
  • brystol koloru czarnego był jednym z lepszych pomysłów na zdjęcia w ciemnej stylizacji
  • słoiki po dżemie okazały się najlepsze przy fotografowaniu sałatek i owsianek
mango koktajl
kanapka z kurczakiem
herbata z kurkuma
goraca czekolada

 

Parapet – najlepsze miejsce do fotografii kulinarnej

Ponieważ często się przeprowadzamy, czasem miałam ekstremalne warunki do fotografii. Na przykład w Anglii moim stołem był mały parapet. Większość zdjęć z tamtego okresu pochodzi właśnie z niego. Było to na tyle uciążliwe, że musiałam zabierać taboret, potrawę i iść w pole krzaków niedaleko domu, by skorzystać z innej scenografii (krzaki malin, trawa, a nawet murek). Nasi sąsiedzi z ulicy często wychodzili tam z psami, więc przy robieniu zdjęć wzbudzaliśmy zainteresowanie przede wszystkim ich czworonożnych przyjaciół.

czekoladowa kawa
drinki z winem musujacym

 

Jak sama nauczyłam się fotografii kulinarnej?

Najważniejsze było popracowanie nad cierpliwością. Posty planuję z wyprzedzeniem. Ich wykonanie zaczynam od szukania przepisu i konkretnego pomysłu na jego realizację. Dopiero kiedy mam wyraźny obraz w głowie, to przygotowuję potrawę i robię zdjęcia. Następnie wybieram najlepsze z nich i dopracowuję lekką obróbką w Photoshopie (pozbycie się ziarna, poprawienie kontrastu, ostrości). Na końcu tworzę tekst. Czasem praca nad jednym postem potrafi zająć cały weekend.

Oprócz wypracowania spójnego procesu przypomniałam sobie też koło barw, z którego czerpię pomysły na kolory dodatków. Do tego szukam w pomieszczeniu dobrze oświetlonego miejsca. Nie jestem fanką robienia zdjęć z lampą. Co do samego sprzętu, to 3 lata temu zainwestowałam w obiektyw Nikkor AF-S 50mm f/1.8G, z którym praktycznie się nie rozstaję przy fotografii kulinarnej. 

Teraz znowu mamy nowe mieszkanie. Tym razem z kuchnią bez okna. Na szczęście jest balkon i duże okna w salonie. Nie ma już stolika z Ikeai, ale w sumie ostatnio Alkowi dobrze poszło asystowanie przy cieście. Na razie, zarówno on, jak i mój brat będą musieli użyczyć tułowia do zdjęć.

Interesuje Was temat fotografii kulinarnej? Może zajmujecie się nią i macie wypracowane własne techniki przy zdjęciach, doborze dodatków? Dajcie znać w komentarzu :)

28 komentarzy do wpisu „Jak samemu nauczyć się fotografii kulinarnej?”

  1. Powiem tak: to jest śliczne, ale nie miałabym cierpliwosci :D Zdecydowanie wole portret, ewentualnie focenie książek, ale szczerze mówiąc, nie kombinuje tu za bardzo, zwłaszcza, że np. nie lubię do końca zdjęć tychże przedmiotów na zewnątrz. Bo wiatr, bo mokro, bo wilgoć, bo zwierzaki, które łatwo mogą je zniszczyć… Kombinuje przy portrecie :D Człowieka nie boję się zniszczyć.

    • Skupienie się bardziej na portrecie to takie moje małe marzenie :) Chciałabym więcej czasu poświęcić na prace związane z taką fotografią, ale teraz łatwiej jest mi zorganizować się przy kulinarnej, niż znaleźć chętnych przed obiektyw :)

  2. Dłuuuuuga droga przede mną :/ poza brakiem umiejętności, zdecydowanie moim wrogiem w tym temacie jest pośpiech i presja,, wrzucenia,, posta. Postaram się zastosować do Twoich wskazówek, może coś drgnie ,, na lepsze,, ;)
    Green Morning znam i podziwiam od dnia powstania… jednak robienie takich zdjęć jak tam czy tu u Ciebie to chyba nie w tym życiu ;D pozdrawiam

    • Ola! Pamiętam Twoje zdjęcia z początku bloga i później widziałam zmiany jak fotografowalaś przy oknie i na parapecie, tu naprawdę widać różnice w odbiorze :) Ta niecierpliwość to jeden z gorszych utrudniaczy pracy, ale życzę wytrwałości! :)

      • Dzięki! Nawet nie wiesz jak mi miło, że to zauważyłaś 😊 muszę wyluzować i wrócić na parapet! 😀 pozdrawiam!

  3. Dobra fotografia kulinarna to sztuka, nie każdemu ona wychodzi. Tobie się udało :)) Ja sobie odpuszczam, bo po pierwsze nie mam kompletnie smykałki do robienia takich „stylizacji”, a po drugie… nie mam tyle cierpliwości ;) No i lubię jeść ciepłe, jak to się mówi ;))
    Marcela, piękną drogę przeszłaś, Twoje zdjęcia nie ustępują tym z innych blogów z samego szczytu. Piszę to absolutnie serio, bo jestem zachwycona Twoimi zdjęciami :)

    • Kasiu! Nawet nie wiem jak dziękować za komentarz! Jest mi ogromnie miło, że mogę liczyć na tak życzliwe słowo:)
      Ach! Nawet mi nie mów o ciepłym jedzeniu- wiele razy jest tak, że tu coś stygnie i pachnie a ja od razu głodna się robię, a zdjęcia trzeba zrobić :)

  4. Twoje zdjęcia sprzed to i tak arcydzieło w porównaniu z tym co ja kiedyś wstawiałam na bloga. Drżę na samą myśl, że ktoś te moje tragiczne zdjęcia ogląda i cały czas obiecuję sobie, że je zmienię, choć ostatecznie do tej pory nie znalazłam na to czasu. Nadal mam trochę braków, ale jak na to, że zdjęcia robię przedpotopowym aparatem z telefonu to chyba i tak jest nieźle ;) A Twoje aktualne fotografie, zarówno kulinarne, jak i z podróży, zawsze podziwiam na IG i liczę, że mnie się też kiedyś uda ;)

    • Takie perełki później są najlepsze: )
      Podziwiam każdego, kto telefonem umie robić zdjęcia – u mnie choć nie wiem jak bym się starała nie zrobię. Chyba że, jest to wyjazd i krajobraz mogę pokazać to ok :)

  5. Rewelacyjny post. Dla mnie to jeszcze długa droga, tym chętniej skorzystam. Wielkie dzięki za ten wpis.

  6. Uśmiałam się przy garnku :) Ja ostatnio usuwałam stare wpisy i też nie mogłam się nadziwić jak mogły mi się podobać takie zdjęcia. Ja za bardzo spieszę, zdjęcia robię z ręki ( nie chce mi się zakładać statywu ) i brakuje mi lampy, u Ciebie widać dbałość o szczegóły :) Pozdrawiam ciepło :)

  7. Robisz świetne zdjęcia!
    Co do tych trzech wcześniejszych, to uwierz mi, że mam dużo lepsze „hity” od Twoich… ;)
    Ja w tym roku postawiłam sobie za cel właśnie fotografię kulinarną… Czasami jednak wydaje mi się, że nigdy nie ogarnę tematu, ale przynajmniej będę próbować. :)

  8. Uwielbiam zawsze tu zaglądać i jednym z powodów są właśnie twoje zdjęcia. Post spadł mi jak z nieba, bo ja też ciągle staram się rozwijać w dziedzinie fotografii kulinarnej ;)

  9. pamiętam swoje blogowe początki, zdjęcia z tego okresu wzbudzają raczej zgrozę niż apetyt ;-))) ale nie kasuję ich, bo dzięki temu można zobaczyć progres i rozwój bloga. Robisz fantastyczne zdjęcia, wielkie podziw!

    • Miałam więcej takich dań, jednak nie przetrwały próby czasu na blogu :) A szkoda, bo tak jak piszesz dzięki nim można zauważyć postępy :) Bardzo dziękuję za mile słowa!

  10. Bardzo ciekawy post. Początki są zawsze ciężkie, potem już tylko śmieszne :)

  11. Twoje zdjecia przed i po robia wrazenie ! I to naprawde fajne z Twojeje strony, ze dzielisz sie wiedza i pokazujesz, jak mozna sie nauczyc fotografowania jedzenia. Ja szczerze mowiac jeszcze strzele fotke jedzenia w restauracji, ale moje dania domowe zawsze sa cale rozmemlane. I jakkolwiek sa smaczne, to na zdjeciach przypominaja karme dla psa :) Mam tez pytanie – czy Photoshop jest latwy do zrozumienia dla laika? Moze ukonczylas jakis kurs, ktory polecasz ?

  12. Bardzo ciekawy wpis :) Ja cały czas uczę się fotografii kulinarnej, tym bardziej teraz z nowym aparatem muszę popracować, bo wcześniej zdjęcia robiłam tylko kompaktem. Na lustrzance widać różnicę :)

Możliwość komentowania jest wyłączona.