piątek, 31 marca 2017

Masala dosa

Daleko na wschodzie jest taka informatyczna oraz kinematograficzna potęga i nazywa się Indie. Swego czasu ten kraj zasłynął tym, że pewien (prawdopodobnie) Włoch, którego nikt nie chciał słuchać w Portugalii, więc musiał  popłynąć pod hiszpańską banderą, chciał odkryć do niego lepszą drogę, a zamiast tego trafił do Ameryki, choć jeszcze wtedy myślał, że to Indie. Mało tego, to się jeszcze nie nazywało Ameryka :) Zapoczątkowało to największą falę migracji w ostatnim czasie. Może nie tak ogromną jak ta z udziałem Słowian, którzy przybyli z nad Wołgi, lub ta z udziałem Aryjczyków którzy przyszli z Indii (tak, nie z Niemiec :) ) i doszli prawie do Bałkanów, ale też całkiem spora :) To nie jedyna sytuacja, podczas której możemy mówić o powiązaniach pomiędzy Ameryką, a Indiami. W wyniku tej śmiałej wyprawy na Półwysep Indyjski trafiły ziemniaki. 
Ostatnio moi fani zaczęli się upominać o przepisy z tym, jakże istotnym dla walki z głodem na świecie, hmm... warzywem(?), dlatego postanowiłem znaleźć danie, w którym ziemniak/kartofel/pyra (niepotrzebne skreślić) będzie odgrywał bardzo istotną rolę, jak i takie, które wpasuje się w mój wiosenny cykl na temat naleśników. 
Jak już pisałem, naleśnik jest jednym z najstarszych dań. Ten, według historyków, pochodzi z 1 wieku naszej ery (Nadzienie, siłą rzeczy powstało kilkaset lat później :) ). Sam sposób przygotowywania jest arcyciekawy. Wymaga, co prawda, duże czasu na przygotowanie, ale takiego, który nie wymaga od nas żadnej aktywności. Ja osobiście jestem zauroczony. Abstrahując od tego, że jest to idealna alternatywa dla osób będących na tej czy innej diecie, to przede wszystkim takie naleśniki są zdecydowanie bardziej pożywne. Dla mnie jako sportowca lubiącego w dodatku podróżować, ich wartości odżywcze oraz praktyczna forma są nieocenione. Osobiście użyłem soczewicy, ale równie dobrze można użyć innych nasion - fasola, groch, bób. Do czego kiedyś, z pewnością, wrócę na łamach tego bloga :)
Pieprz ziołowy, którego użyłem, najbardziej przypomina mi mieszankę przypraw, która zazwyczaj jest używana do tego dania w oryginale. Zgodnie z geografią smaków zaadoptowałem je na nasze warunki, prawie jak Anglicy curry :) Danie konkursowe, także trzymajcie kciuki :)

Składniki:
- ryż
- czerwona soczewica
- ziemniaki
- cebula
- pieprz ziołowy


Wykonanie:
Soczewicę mieszamy z ryżem w stosunku 1 do 1 i zalewamy wodą. Zostawiamy na noc lub na dzień. Po tym czasie wody powinno być znacznie mniej, bo nasiona powinny ją wchłonąć. Dolewamy jej tyle, aby zrównała się z poziomem suchych składników i wszystko dobrze miksujemy. Jeśli poprzednio zostawiliśmy na dzień, to teraz odstawiamy to na noc, jeśli wcześniej leżało przez noc, to analogicznie :) W każdym razie po tym czasie powinny się na tej masie pojawić bąbelki. Tak przygotowane ciasto wylewamy na patelnię i smażymy cienkie naleśniki. Ciasto będzie dość gęste, dlatego musimy je rozprowadzić po powierzchni.
Nadzienie jest bardzo proste i dość powszechne w naszym kraju. Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Gotujemy.
Cebulę również obieramy i też kroimy w kostkę tylko znacznie drobniejszą. Smażymy.
Do ugotowanych ziemniaków dodajemy cebulę i pieprz ziołowy. Wkładamy nasze nadzienie do naszych naleśników dosa i zawijamy, albo składamy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz