Sok pomarańczowo-korzenny do herbaty

Sok pomarańczowo-korzenny do herbaty

Na wstępie Wam powiem, że ciągu dwóch miesięcy zdążyłam się już uzależnić od tego napoju 🙂 Pomysł nań klarował mi się w czasie, kiedy nasz piec się zbuntował i przestał grzać (pamiętacie?). Wtedy głównym, codziennym napojem była herbata z cytryną, miodem i imbirem. Piliśmy ją wtedy litrami, a ja za każdym kubkiem, obierałam i kroiłam kawałeczki imbiru. Nie wiem jak mi się to wtedy nie nudziło? Może dlatego, że przy tej czynności rozgrzewały się zgrabiałe paluchy 😉 Inaczej, już dawno bym zarzuciła te mozolne i w kółko powtarzające się zabiegi. No właśnie… I tak, za którymś razem pomyślało mi się, że hurtem można by sobie taki dodatek przygotować. A, że miałam ja wtedy nadmiar pomarańczy, padło na nie a nie na cytryny. Do tego jeszcze kora cynamonu, która zalegała mi w znacznych ilościach w szafce. Całość dopełniły goździki. W ten oto sposób wyszedł soczek pomarańczowo-korzenny. Ja obowiązkowo go leje do herbaty, a Kawa to po prostu dolewa sobie do niego ciepłej wody. To co, kto leci nastawiać czajnik 😉 ?

SOK POMARAŃCZOWO-KORZENNY DO HERBATY

Składniki:

  • 10 pomarańczy
  • 2 kawałki kory cynamonu
  • 10 goździków
  • ok. 5 – 6 cm świeżego imbiru (mniej więcej “odnóżek” grubości kciuka)
  • skórka otarta z 1 pomarańczy

Przygotowanie:

Pomarańcze dokładnie myjemy (najlepiej szczoteczką pod ciepłą wodą) i osuszamy. Z jednej całej pomarańczy ocieramy skórkę na tarce na małych oczkach. Następnie kroimy ją (jak i resztę pomarańczy) na połówki i wyciskamy z nich sok. Przelewamy go, razem z pozostałym miąższem ale bez pestek, do rondelka. Wrzucamy otartą skórkę, cynamon i goździki. Imbir obieramy, kroimy na plasterki i dodajemy do soku. Gotujemy na małym ogniu ok. 30-40 min, aż zacznie pachnieć przyprawami. I teraz są dwie opcje. Możemy sok przecedzić na sitku, wtedy nic nam nie będzie pływać w kubku (jak na zdjęciach), albo możemy pozostawić sok z przyprawami i od czasu do czasu popluć sobie goździkiem 😉 Tak czy siak. Przyszła pora na herbatę. Zaparzamy swoją ulubioną, dolewamy chlust soku i jeśli macie takie życzenie, dosładzacie sobie do smaku. Ja osobiście uwielbiam liściastego earl grey’a z łyżeczką miodu i sporym chlustem powyższego soku. Pycha!

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz :)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *