środa, 2 marca 2016

Bajki nie tylko dla dorosłych

Tegoroczne Goodreads'owe wyzwanie ma się całkiem nieźle. Biorąc pod uwagę, jak niewiele mam czasu, który mogę poświęcić na czytanie, jestem całkiem zadowolona. Nie będę jednak przed Wami ukrywać zatrważającej prawdy - ratują mnie audiobooki

Książki czytam praktycznie od zawsze, i muszę przyznać, że jestem w tej kwestii tradycjonalistką. Skamieliną, jak powiedzieliby niektórzy sympatyczni znajomi. Uznaję książki papierowe, wydrukowane; z okładkami, których mogę dotknąć i kartkami, które da się przewracać. Nie dla mnie ebooki bez duszy. 
Jestem też typowym wzrokowcem; dopóki czegoś nie zobaczę, marne szanse, że zapamiętam. W szkole koszmarem były momenty, gdy trzeba było czegoś wysłuchać, a później to streścić. Ciężko mi skupić się na słuchaniu, gdy nie mam przed sobą tekstu. Cóż - ten typ tak ma (choć zasadniczo nie lubię tego stwierdzenia).

Codziennie jednak dojeżdżam do pracy około czterdziestu minut. Prowadzę auto, co sprawia mi niekłamaną przyjemność, jednak mocno ogranicza możliwości. Choćbym nie wiem, jak kombinowała - książki czytać się nie da. A o piątej rano spać ciągle się chce... Wpadłam więc na genialny w swej prostocie pomysł, i postanowiłam zacząć słuchać książek. Jako dziecko lubiłam, gdy Babcia czy Dziadek czytali mi bajki; stwierdziłam, że to będzie taki powrót do szczenięcych lat. Może właśnie dlatego jednym z pierwszych audiobooków, których wysłuchałam, były Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury Philipa Pullmana. Dodatkową zachętą była czytająca bajki Krystyna Czubówna, którą chyba wszyscy pamiętamy z filmów przyrodniczych, które oglądało się całymi rodzinami.


Najpierw może kilka słów o książce. Są to klasyczne baśnie, które wszyscy znamy; od Kopciuszka do Śpiącej królewny, poprzez Królewnę Śnieżkę; ale także te mniej znane, które znalazły się w zbiorach braci Grimm. Pullman bada ich rodowody; podaje, kto je braciom Grimm opowiedział, gdzie miały swe źródło. Zmienia też nieznacznie niektóre z nich; wybiera te wersje, które odpowiadają mu najbardziej. Na końcu zawsze uzasadnia swoje motywy i tłumaczy, dlaczego według niego takie zakończenie jest lepsze od oryginału, dlaczego pominął lub dodał pewne szczegóły.
Czytając dopisek bez cenzury w tytule spodziewałam się jakichś pikantniejszych elementów, ale poza pewnymi interpretacjami, nie doczekałam się ich. Chodzi chyba bardziej o rozbieranie baśni na części pierwsze, poszukiwania drugiego dna i ukrytych znaczeń. Poza tym z pewnością jest to świetny chwyt marketingowy.

Czy taka wersja czytania spodobała mi się? Tak. Po pierwsze, podczas drogi do pracy oczy mi się nie zamykają, co ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa mojego i innych kierowców. Po drugie, nie mam wrażenia zmarnowanego czasu; w końcu czytam, prawda...? A to zawsze jest pożyteczne zajęcie. Nie wiem, czy dałabym radę z jakąś poważną, psychologiczną książką, na której naprawdę trzeba się skupić. Przerywanie w połowie zdania, gdy dojeżdżam do pracy sprawia, że momentami czuję się nieco wyrwana z kontekstu. Niemniej, książka Pullmana zdała egzamin znakomicie. Z przyjemnością posłuchałam sobie baśni, które Czubówna czyta z nienaganną dykcją i świetnie je interpretuje. 
Polecam Wam więc z czystym sumieniem. Nawet wzrokowcom!

Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury
Philip Pullman
Wydawnictwo Albatros
2014
Czyta: Krystyna Czubówna

5 komentarzy:

  1. Ciekawa propozycja,chociaż zdecydowanie wolę tradycyjne czytanie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również ostatnio kupiłam audiobooka, z tym, że z legendami dla dzieci. Też uważam to za strzał w dziesiątkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie jestem wzrokowcem i jakoś nigdy nie skusiłam się na audiobooka, Podoba mi się taka wersja w podróży.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raz w życiu słuchałyśmy audiobooka i stwierdziłyśmy, że to nie dla nas. Jednak nadal wolimy tradycyjne książki i staramy się znaleźć chociaż chwilę aby przeczytać jakiś rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem tych, którym ta forma nie odpowiada. Ja też wolę po prostu czytać; ale tak, jak napisałam - szukałam jakiejś alternatywy, sposobu na wykorzystanie teoretycznie "zmarnowanego" czasu :) I uważam, że jako takie audiobooki się sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń