niedziela, 14 kwietnia 2013

Mediolan zjedzony i przepis na cannolo


Mediolan. Miasto mody. Jednak ja chcę  pokazać go kulinarnie. Nie pokarzę Wam zabytków. Ale kilka miejsc, które mnie i mojemu mężowi przypadły do gustu. 
Wybraliśmy się rano z hotelu w tzw. miasto. Piękna pogoda, słońce i ... maraton w Mediolanie. Nawet nie wiedzieliśmy, że tego dnia się odbywa. Więc mijającą nas grupę biegaczy dopingowaliśmy brawami. 
Przy Via Wenezia napotkaliśmy piękne bistro. Godne polecenia. W ogóle Miasto kusi mnóstwem cukierni i trudno się jest oprzeć.


Cannolo 
Pyszny sycylijski deser. Mimo, że z Lombardii na Sycylię bardzo daleko, Włosi mają w cukierniach mają ciasteczka z całego kraju, z każdego regionu. Nie wiadomo co wybrać:

Przepis na ciastka:

Ciasto:
1 kg  mąki
kostka masła
400 ml białego wina
8 łyżekcukru
2 łyżeczki cynamonu i kakao

 Krem:
0,5 kg sera ricotty
pół szklanki cukru pudru
otarta skórka z pomarańczy
lub olejek pomarańczowy
białko do sklejania brzegów ciasta
cukier puder do posypania. 

Zagnieć ciasto z podanych składników. Odstaw do lodówki do schłodzenia minimum godzinę. Rozwiń stolnicę ( ja mam silikonową) i zacznij wałkować ciasto na bardzo cienki placek 2-3 mm.Wytnij koła  - najlepiej sporą salaterką, ja wycięłam pucharkiem do lodów, bo jest dość spore kółko. Teraz zawijamy je wokół metalowych rurek ( do dostania w internecie). Rurki smażymy w oleju roślinnym, dosć szybko i przekładamy ręczniczkami papierowymi. Szprycą nakładamy serowy krem i kładziemy na wierzchy kandyzowany "język" z pomarańczy. Całość przyprósz cukrem pudrem.



Grupa uczestników maratonu nagradzana brawami. 28 km a chłopaki dają radę. 



Kawa capuccino wypita w PURO GUSTO. Bardzo polecam tą sieć kawiarni. Pyszna, niedroga kawa w granicach 2 euro, pyszne kanapki, kawałki pizzy, sałaty świeże i chrupiące z małymi kuleczkami mozzarelli 

TO MOJA DZIELNICA: 

Jak w Wenecji. Metrem wybraliśmy się do dzielnicy Naviglio. W tej dzielnicy nie można się nie zakochać.
Znajduje się tu sieć kanałów a na barkach małe knajpki. W kamienicach wzdłuż  kanałów usytuowane są maleńkie galeryjki, sklepy ze starociami, knajpki, trattotie, bary w których gra się jazz. Artystycznie tu.
Uwaga knajpki zamykają się miedzy 15:00 -17:00. Bo jeśli masz zjeść pizzę to tylko tu z Trattoria Tradicionale.



Jeśli kawiarnia to . MAG Cafe. Pyszna kawa i sok z czerwonych sycylijskich pomarańczy. Wnętrze tak piękne, że nie chce się wychodzić. I muzyka  jazzowa. 


Po drodze znaleźliśmy sklepik z warzywami. 


Cicoria do asparago - nazwę znam dzięki Pani Renacie z bloga: www.kalejdoskoprenaty.blogspot.com


                                                                   
A to jej owoce, chrupiące.


To warzywo przypomina cykorię i pewnie nią jest. Kupiliśmy 2 sztuki . Uwaga cena za kg 15 euro!



Cytryna bez konserwantów. Zapach do dziś czuję z nozdrzach. Przyjemny. 


Zbawienne dla wątroby karczochy.



Ślinka mi na to coś cieknie - niestety nie mam pojęcia jak się owo warzywo nazywa.

 
Broccoli


Targowisko ryb. A przy min smażalnia. 


Tu kupiłam przepyszny szaszłyk z wielu gatunków ryb. 
Pachniał rozmarynem i cytryną. Szczerze - mnie już nic do szczęścia  nie było potrzebne, aby cały wyjazd uznać za bardzo udany:) 






Widzicie to zadowolenie:)


Jednak najlepsza kawa była na lotnisku w Bergamo. Taką pamiętam kiedy 20 lat temu byłam w Rzymie i w kafeteriach wypijałam szybko cappuccino.


A na koniec ciasteczko... czemu nie:)




12 komentarzy:

  1. Mysle ,ze to najzwyklejsze pomarancze na swiecie,tylko wygladaja na farbowane sokiem z buraka czy cos w ten desen,pod turystow.W Hiszpani trudno dostac owoce nie naszpikowane chemia,wiec cytryny ze zdjecia tez pewnie takie sa.Dlaczego?,dluzej poleza,mniejsze straty.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och jakbym zjadła takie włoskie canoli! Z tym capuccino do zestawu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, ja nie moglabym sie chyba oprzec tym wloskim slodkosciom!

    OdpowiedzUsuń
  4. przepis super:) z pewnością do wypróbowania:):**

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna wycieczka! przepis też bardzo fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale cudne fotki :)))) zjadłoby się te pyszności ;)
    pozdrawiam, www.tysiagotuje.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, ze ktos zwiedza Wlochy...hihihi;_)
    To po cicoria da asparago, to radichio, uzywa sie wszedzie, jezeli mozna tak powiedziec;
    Jak bedziesz mogla kupic to z grilla jest przepyszne...a tak na zarty ja nazywam je wlosami starej, tak juz sie przyjelo w rodzinie, no i znajomi wlosi tez;-)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Kalejdoskop Renaty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwiedzamy Włochy, zawsze pełne samoloty. Moja mama mieszka tam od 20 lat i nie są mi obce. Z tą radicchio - u nas są sałaty radicchio ale to bardziej przypomina cykorię i jest bardziej psiankowate. Sałatę radicchio lubię ale tego już bym nie kupiła:(

      Usuń
    2. To fioletowe, podłużne jest odmianą radicchio(http://www.style.it/lifestyle/oggi-in-cucina/2011/01/28/radicchio-doc.aspx), to zielone co piszesz, że nie wiesz jak sie nazywa(http://www.parks.it/parco.fiume.sile/dettaglio.php?id=5062). Zapytam sie tescia dokładnie jak sie nazywa, ma zawsze w ogrodku.
      Te fioletowe czesto serwują z grilla w restauracji, ja też tak robię jest przepyszne;-)
      Radicchio ma wiele odmian.
      Napisz na google zobaczysz ile Ci wyskoczy zdjęc.
      A to co napisałaś broccoli, tak nie jest, to są cime di rapa(http://civifoodcollection.files.wordpress.com/2011/10/cime-di-rapa.jpg).
      Mam nadzieje, ze pomoglam;-)
      Pozdrawiam!
      Kalejdoskop Renaty

      Usuń
    3. Jej, bardzo bardzo:):) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:):):)

      Usuń
  8. uwielbiam kulinarno-fotograficzne relacje z podróży!!! :)

    OdpowiedzUsuń